Rejs po wodach Narnii

Reżyser wyszedł ze słusznego przekonania, że kino to nie literatura, że rządzi się swoimi własnymi prawami. Jego obraz to familijna produkcja dająca okazję do rodzinnego wypadu do kina i
Jeśli zamierzacie obejrzeć "Opowieści z Narnii: Podróż Wędrowca do Świtu", musicie wiedzieć, że film ten nastawiony jest na bardzo konkretnego odbiorcę. Jest nim widz młody, niedoświadczony zarówno w zakresie literatury, jak i kina. Dla kogoś takiego obraz Michaela Apteda będzie jak bożonarodzeniowa choinka: zamiast usychającego drzewka iglastego, będzie widzieć lśniący ozdobami, magiczny symbol świąt i związane z nimi prezenty. I fani książek C.S. Lewisa powinni się z tym pogodzić. W końcu oni wciąż mogą sięgnąć po literacki pierwowzór.

Trzymając się logiki filmowej serii, rozumiejąc, że widzowie lubią znajome twarze, głównymi bohaterami "Podróży Wędrowca do Świtu" są ponownie Łucja, Edmund i Kaspian. Rzeczywisty bohater, Eustachy, gra tutaj drugie skrzypce (przynajmniej dopóki jest człowiekiem), wypełniając komediową lukę w scenariuszu. Sama fabuła jest na tyle prosta, by nawet młodsi widzowie nie mieli większych problemów z podążaniem za nią. W rezultacie obraz przypomina rejs odbywający się etapami, a każdy przystanek oznacza mniej lub bardziej emocjonującą przygodę. Taka konstrukcja starszemu widzowi może nie przypaść do gustu, młodszym zaś spodoba się ze względu na łatwość w odbiorze i jasność przekazu.

Trzecia część "Opowieści z Narnii" jest pierwszą, która trafia do kin w wersji 3D. Film nakręcono jednak standardowymi kamerami i trzeci wymiar dodano w postprodukcji. Uważny widz nie będzie miał problemu z dostrzeżeniem tego. Widać wyraźnie, że znaczna część scen nie była realizowana z myślą o 3D i nie wykorzystuje w pełni możliwości dodatkowego wymiaru. Z drugiej strony w procesie konwersji nie eksperymentowano i w ostatecznym rozrachunku 3D zastosowano przede wszystkim do nadaniu całości głębi. Efekt końcowy jest zadowalający.

Apted w żadnym wypadku nie stworzył dzieła wybitnego czy w jakikolwiek sposób przełomowego. Jego film nie stara się nawet być wierną kopią literackiego pierwowzoru. Z tego też powodu puryści powinni zażyć przed seansem środki uspokajające. Reżyser wyszedł ze słusznego przekonania, że kino to nie literatura, że rządzi się swoimi własnymi prawami. Jego obraz to familijna produkcja dająca okazję do rodzinnego wypadu do kina i spędzenia magicznych chwil w relaksującej scenerii mitycznej Narnii. Nawet kiedy robi się przerażająco i na ekranie zapada mrok, sceny te są wzięte w cudzysłów filmowej fikcji, tak by nie niepokoiły zbyt łatwowiernych umysłów. Niewymagająca rozrywka zdaje się być ideą przewodnią tej produkcji.
1 10
Moja ocena:
5
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kiedy w roku 2008 na ekrany kin wszedł "Książę Kaspian" w reżyserii Andrew Adamsona, nikt zapewne nie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones